Inteligentny Dom – SMARTech

Właśnie zalało dom naszego klienta!

Zobacz Właśnie zalało dom naszego klienta! - rodzinka

Nowy dom, ledwo co się wprowadził, nie miał jeszcze ubezpieczenia… Mało tego – był w tym czasie w domu, ale na piętrze (cała rodzina spała) – gdy rano zszedł na parter – zastał w salonie 5cm wody (podeszła aż do zasłon)… Woda lała się z łazienki na końcu korytarza na piętrze, zbierała się w sufitcie podwieszanym (skąd leciała przez otwór głośnika), jeden metr od wiszącego na ścianie bardzo drogiego projektora!

Wprawdzie my nie mieliśmy nic wspólnego z instalacją wodną, ale od kilku dni myślę, jak można zapobiec takiej sytuacji w każdym domu (nawet bez systemu automatyzacji). Czy wiesz jakie jest ryzyko i prawdopodobieństwo zalania domu i jak się przed nim ustrzec?

Coraz niższa jakość materiałów i usług hydraulicznych
Zarówno producenci oszczędzają na jakości ze względu na zabójczą konkurencję z Chin, jak i instalatorzy kupują najtańsze materiały, by wygrać ceną w walce o klienta. A to klient na końcu ponosi ryzyko, że pęknie zawór lub złącze (u jednego z naszych klientów pękły trzy złączki w ostatnim roku). Poza tym, że wielu dobrych hydraulików wyjechało do Wielkiej Brytanii, z pozostałych wielu albo się śpieszy, albo odwala robotę, przez co ukryte w skrzynkach rozdzielacze mogą całymi dniami przeciekać bez widocznego efektu.

Co raz większa wartość domów i ich wyposażenia
Kiedyś zalanie wykładziny PCV, czy klepki nie było wielkim kosztem, dziś egzotyczne parkiety, gresy, stiuki na ścianach, sprzęt RTV są już znacznie droższe. Niektórzy myślą – mam ubezpieczony dom, nie potrzebuję wydawać na dodatkowe zabezpieczenia. Ale nawet jeśli ubezpieczenie pokryje koszty naprawy (co nie jest częste) to strat czasu i bałaganu ubezpieczyciel nie zwróci. Pomyśl o drewnianych podłogach, spuchniętych ścianach gipsowych, spuchniętych drzwiach i podstawach mebli, zasłonach i dywanach z zaciekami lub stęchlizną…

Jak można się zabezpieczyć?

Lokalne czujniki zalania

Instalowane w łazienkach, pod wanną, umywalką, w kuchniach pod zlewem itd. Dość szybko wykryją silny strumień (zalanie). Ale najczęściej zapomina się, że powinny być zainstalowane też w rozdzielaczach grzewczych, pod grzejnikami i w każdym innym miejscu, gdzie łączą się rury wodne (właściwie to rury też mogą pęknąć lub mieć uszkodzenia niewidoczne podczas budowy, więc rury też powinny być owinięte czujnikami – paranoja!). Wymaga to montażu wielu czujników, przewodów i kontrolera, który zbierałby dane i uruchamiał alarm (lub zawór zamykający dopływ). Poza tym takie czujniki mają problem z wykrywaniem małych przecieków (gdy kapie kran lub jakieś złącze jest trochę rozszczelnione).

Cena takiego czujnika to ok. 100zł, w typowym domu, w kuchniach/łazienkach/rozdzielaczach potrzeba ich ok 10 plus kolejne 10 pod grzejnikami, stąd koszt ok 2000zł (plus 100zł co rok na prąd lub baterie do nich).

Centralny układ „antyzalaniowy”
A gdyby tak był sposób na wykrycie zalania pozbawiony ww. wad? Układ (zbiór czujników, sterowników itd) montowany w jednym miejscu, gdzie wchodzi do domu rura z wodociągu? Dla którego nie miałoby znaczenia, czy wyciek jest z pralki, pękniętego zaworu pod wanną, z niedokręconego kranu, czy też uszkodzonej rury pod podłogą? Układ, który kosztowałby mniej, niż suma kilkunastu czujników lokalnych? Możliwy do zamontowania w godzinę przez zwykłego hydraulika lub zaangażowanego użytkownika?

Czy to możliwe? Czy taki układ jest dostępny w Polsce? Ile może kosztować?

Jeśli interesuje Cię ta kwestia, zapisz się na poniższą listę adresową, a wkrótce prześlę Ci ciekawe informacje na ww. temat. Przy okazji proszę też, byś zastanowił się, jaką wartość przedstawia dla Ciebie takie rozwiązanie – jaka może być jego cena.

Email:
Imię:


Akceptuję politykę prywatności

 

 

Exit mobile version